![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWXt1lDYkNTRcvNZkm96So6-bhQz7fR_wRAseyuN9s57IJPa6WQUV9t3YByKCmfbT6jnRbf2S_dx0XqGtkIBymOn0UUa5SvmaTwAwt3-csiAdsLOuVrene4Ol7lxxIn3kyjkRuS920wkTN/s1600/male_poziom_light.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmRVwFhPQcLT061XeAPwDqLGivnpBjoy92ZToepRb3oyhRPxV2GOFJFnClUPzCgqk7F2bX6w84IApor7GXb7KnLPjP68VzJJc-UYpLVBuzp6aPaaeCtkQDiql5hES3j-AgjV55ulpb10K8/s1600/deska.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjC_6Z3TpbR-4CG0P668Thw9a7BmDAY8bbnPqNpTcOlnvvzQwnTzFOeaEN5i7o2CfyLXR6R2gGBHtegmJsZdCWf0y2lYx3OL6_q0XVSJnsT0SRZiQkyCCNfPjajuQJ524vlH4wXMFPyV4q7/s1600/deska_2.jpg)
Mieszkając w Krakowie, łatwo zapomnieć, jak naprawdę wygląda niebo jesienią i zimą. Przez większość czasu miasto zalane jest smogiem. Smugi światła, cienie o dziwnych kształtach, pojedyncze promienie słońca wskazujące na jakiś obiekt – te wszystkie rzeczy, które lubię łapać na kliszy, znikają stąd na kilka dobrych miesięcy. I kiedy nagle przychodzi niespodziewany wiatr i wydmuchuje z miasta dym, kiedy wreszcie widać słońce, można się poczuć, jakby się weszło pod gigantyczną oktę.
0 komentarze:
Prześlij komentarz