A struggle for a simpler life captured with a camera

niedziela, 25 stycznia 2015

, , , ,

On the menu in January



One would think that eating in season would be difficult in January for someone who lives in zone 6. Yet, there are crops that you can harvest, even if you have to dust off the snow first. Fashionable kale is waiting for you, crispy from the cold. Scorzonera hispanica has been with us since November, just like other root vegetables. And of course you can always grow some microgreens. Even my unforgiving northern-east window is ok for them. So what's on the menu? Homemade onion baguettes with kale, garlic and broad beans spread? Check. Pasta topped with scorzonera, leeks and carrot cooked in rice milk? Check. Savoy cabbage with lentil sprouts and roasted tofu. Check. Krupnik soup with scorzonera? Still on the waiting list.

Mogłoby się wydawać, że trudno w tym kraju o świeże, sezonowe warzywa zimą. I choć warzywniaki kuszą dobrami zwiezionymi z południa, to przecież i u nas jest sporo rzeczy, nawet jeśli trzeba je przynieść z piwnicy albo wydobyć spod śniegu. Jest modny ostatnio jarmuż i równie modny wężymord, a wraz z nim wszystkie inne warzywa z korzeniami spichrzowymi. Poza tym zawsze można wyhodować kiełki, nawet na oknie od tej smutnej, północno-wschodniej strony. Co więc mamy w menu? Były domowe bagietki z cebulą okraszone smarowidłem z fasoli, jarmużu i czosnku. Była jarzynka ze skorzonery, pora i marchewek podana z makaronem. Była kapusta włoska z kiełkami soczewicy i wędzonym tofu. A na swoją kolej czeka krupnik ze skorzonerą.

Anna Pavord, whose book I've been reading recently, gives a sound piece of advice: use that quiet period of January to sort through your seeds. If you've collected any, it's time to clean them. It's also good to plan ahead and think of what seeds you will be needing this spring and what you need to buy. As a beginning urban gardener, I hardly have any seed collection. I've stolen some Ipomea capillacea seeds on my walk to Niepołomice, and will trade some with my mother who has been collecting the purple variety. I have some basil form her garden (in the picture), some marigolds (Tagetes patula) stolen during another walk (but they are so popular it's no crime), hosta (stolen in the park) and finally my own evening stock from my own balcony. Too much? You haven't seen the shopping list.

Anna Pavord, której książkę ostatnio podczytuję, radzi – bardzo rozsądnie – by wykorzystać styczniowy okres zastoju ogrodniczego na uporządkowanie nasion. Jeśli jakieś zebrałeś, teraz jest najlepszy moment, żeby je wyczyścić i posortować. Styczeń to także czas na planowanie i zamawianie nasion, które będą nam w tym roku potrzebne. Jestem początkującą ogrodniczką balkonową, więc nie mam zbyt wielkiej kolekcji nasion. Podczas spaceru do Niepołomic udało mi się ukraść różowego wilca. Wymienię się z mamą, która zebrała nasiona purpurowego. Z maminego ogrodu wzięłam bazylię, innym razem ukradłam aksamitki (aksamitki są wszędzie, więc to żadna zbrodnia), a z parku przyniosłam nasiona funkii. Wreszcie są też niekradzione nasiona maciejki, które zebrałam z mojej balkonowej donicy po przekwitnięciu. Dużo tego? Lista zakupów jest jeszcze dłuższa.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Search This Blog