Długo nie mogłam się zabrać za wrzucenie zdjęć z ogródka. Najpierw nie było skoszone, potem nic jeszcze nie wyrosło, potem brakowało domku albo domek był jeszcze nie pomalowany (ciągle do końca nie jest). W końcu dałam za wygraną. Ogródek jest wiecznie niedoskonały, constant work in progress, zupełnie jak ja. I kiedy już ci się wydaje, że wszystko jest uporządkowane, że wychodzisz na prostą, przychodzą ślimaki i zjadają całą sałatę. A potem nie masz czasu, zajmujesz się czymś innym i nagle orientujesz się, że trawa sięga do połowy łydek, znów wszędzie straszny nieporządek i czujesz, jakby wszystko trzeba było zaczynać od nowa. Jak to w życiu.
sobota, 17 października 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz